Doszliśmy do decydującego – piątego etapu metody GTD, czyli wykonania. Jest to etap, dla którego pozostałe odgrywają niejako służebną rolę. Bezsensem byłoby sprawy gromadzić, analizować, porządkować i przeglądać, bez ukoronowania naszego wysiłku. Wiele czynności istniejących samodzielnie, czy będących częścią projektu, mają z góry wyznaczony termin. Ale sporo czynności musimy wykonać w terminie przez nas ustalonym. I tu musimy skorzystać z naszej intuicji. Jak pisze D. Allen, przy dobrze funkcjonującym systemie wewnętrznym nadzieja, że nasze działania są słuszne, przerodzi się w zaufanie. Autor proponuje trzy modele dokonywania wyboru działań w oparciu o:
- Cztery kryteria: kontekst, dostępny czas, dostępna energia, priorytet.
- Trzyczęściową ocenę codziennej pracy: wykonanie wcześniej zaplanowanych działań, wykonanie pojawiających się działań na bieżąco, definiowanie własnych zadań.
- Sześciopoziomowy przeglądu własnej pracy, gdzie pierwszy poziom to spojrzenie z powierzchni „0” (czyli te najbardziej przyziemne działania), a poziom szósty to spojrzenie z największej „wysokości”, niejako filozoficznie, na swoje własne istnienie.
Moim ulubionym i przetestowanym modelem jest pierwszy z wymienionych. A w nim:
- kontekst to kryterium dostępnych narzędzi, służących do wykonania działania (komputer pod ręką, dostępne materiały źródłowe),
- dostępny czas to kryterium, z którym niejako borykamy się najczęściej,
- Nieobce jest nam też kryterium dostępnej energii tak w odniesieniu do energii życiowej, jak i tej w sensie fizycznym.
- Czwarte kryterium tej metody – priorytet – jest szerokim polem do popisu dla naszej intuicji.
Mozolnie przebrnąłem przez pięcioetapowy proces zarządzania strumieniem zadań w czasie, psując zapewne dobre imię tak Autora, jak i samej książki Allena swoimi wpisami. Odłożę zatem na półkę (na jakiś czas) tę bardzo ciekawą książkę, zachęcając wszystkich do jej lektury.